Po ostatnim polowaniu w roku jakieś tam Koło Łowieckie robi sobie imprezkę na świeżym powietrzu. Jest bigosik, wódeczka i dziczyzna jak zwykle na takich imprezkach. Nudna impreza się staje, więc jeden z myśliwych wpada na pomysł, że upolowaną zwierzynę zbiorą na stos i po kolei wszyscy myśliwi z zawiązanymi oczami będą wyciągać zwierzaki z tego stosu i poprzez macanie zgadywać, co to za zwierz i w jaki sposób został zabity. Podchodzi pierwszy myśliwy troszku zawiany, zawiązują mu oczy, idzie do stosu ze zwierzakami, łapie kawał futra, ciągnie, zaczyna macać i mówi:
– Hm mmm… Sarna… Zabita ze sztucera z 50 metrów.
Ludzie brawo biją, bo zgadł bezbłędnie.
Podchodzi drugi myśliwy z zawiązanymi oczami, troszkę bardziej zawiany od pierwszego, wyciąga kawał futra i mówi:
– Ten tego… Zając… Zabity ze śrutówki z 25 metrów.
Wszyscy biją brawo, bo też zgadł. Podchodzi trzeci myśliwy, pijaniutki, że ledwo się na nogach trzyma. Z ledwością mu oczy zawiązali i puścili w kierunku stosu zwierzaków, żeby sobie jakieś wybrał. Bidula tak był pijany, że po drodze się potknął i wpadł miedzy nogi żony gajowego. Twardo jednak wstaje na kolana, wyciąga ręce i zaczyna macać żonę gajowego. Ludziska milczą, żona gajowego oczy ma jak pingpongi, gajowy z wrażenia zaniemówił, a nasz myśliwy nagle mówi radosnym głosem:
– To jest jeż!
Chwilę się zastanawia i dodaje:
– Zabity saperką.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(średnia ocena: 4,00)
Loading...
Dnia napisał: taotie.
 

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Treść *
Podpis *