Wybiera się lisek na kobity i namawia ślepego zająca.
Ten się wymiguje jak może:
– Wiesz, ja jestem ślepy, która mnie zechce.
– Chodź zając na babki, czy musisz widzieć?
– No ale nie widzę i nie będę wiedział co i kiedy!
– Ja ci powiem, chodź zając na kobity, no!
No i zając dał się namówić. Idą przez las, lis nie zauważył korzenia i wyrżnął jak długi.
A lecąc wyrwało mu się – O k..wa!
Zając momentalnie poprawia grzywkę – Dzień dobry pani…!
Następny ›
LEW zwołał naradę : Zebraliśmy się