W pewnym żydowskim maisteczku na kresach umarł sześcioletni Icek. Na kirkucie, żydowskim zwyczajem, rodzina woła do zmarłego:
– A wyproś zdrowie dla dziadka Abrama!
– A wyproś lepszy geszeft dla taty! Itd. …
W końcu rabin nie wytrzymał i wrzasnął na żałobników:
– Sza! Żydzi! Jak się ma tyle interesów do Jahwe, to się samemu idzie, a nie dziecko wysyła!!!
Następny ›
Czy widzisz tego dziedzica? Ja go postawiłem