Pewien żołnierz jechał na przepustkę. Daleko, w „głębokie” Bieszczady. Idąc przez las, spotkał niedźwiedzia w okresie godowym. I ten niedźwiedź go wy*****chał. Żołnierz dotarł do domu, i tak mu mija pierwszy dzień, drugi, trzeci, aż matka zauważyła, że chłopak jakiś nieswój. Pyta więc, co go gryzie.
– A wiesz mamo, w lesie dopadł mnie niedźwiedź, no i mnie wy**chał.
– Eee, nikt się przecież nie dowie. To tylko niedźwiedź. nigdzie nie zadzwoni, ani nie napisze…
–Taaak, ani nie zadzwoni, ani nie napisze…