Tyram ci ja w kuchni: jedną ręką zmywam, drugą gotuję, trzecią ziemniaki obieram, kiedy z pokoju dobiega czuły głos mężczyzny mojego, który wyleguje się na kanapie:
– Słonko moje ty śliczne, chodź na chwilkę!
No i biegnę, może chce się zreflektować za ostatnie przewinienia (lub coś równie nierealnego).
– No co chciałeś, miśku?
– Nie mogę patrzeć jak tak tyrasz, zaharowywujesz się dla mnie…
– …
– … dlatego, z łaski swojej, zamknij drzwi od kuchni, proszę…