Siedzi psychiatra na dyżurze – nudno, cicho, wariaci śpią chyba…. Nagle otwierają się cicho drzwi i wpełza na kolanach człowieczek omotany w coś – w zębach, na rękach, nogach i jeszcze parę metrów tego za sobą ciągnie….
Doktor zagaduje:
– O… żmijka mała do nas przyszła… Co żmijko, jak ci pomóc?
Czlowieczek bulgocze coś i kiwa przecząco głową.
– To może żółwik jesteś? Co? Jesteś małym żółwikiem?
Czlowieczek znów kręci głową…
– To może mały robaczek, co się właśnie wykluwa z kokonu?
W końcu człowiek wypluwa to co ma w zębach:
– Panie, co Pan do cholery z tym robaczkiem! Jestem wasz admin sieciowy, kable rozciągam…!
Następny ›
0.1 l demo 0.25 l trial version 0.5