Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
– Hej, kolego!
Nieco dalej ktoś odwraca głowę.
– Kto, ja?
– Tak, ty…
– Nie jesteśmy na „ty”!
– O, sorry, kolego.
– Nie jestem twoim kolegą!
– Słuchaj przyjacielu..
– Ani przyjacielem!
– Posłuchaj mnie gościu…
– Nie jestem żadnym „gościem”!
– No to jak mam…
– „Proszę pana”.
– Ok., więc proszę…
– … „szanownego”.
– Dobra, kur*….., a więc: Proszę szanownego pana…
– Dobrze, dobrze….
– Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
– Tego, który wsiada na motor?
– Tak, właśnie tego.
– Widzę.
– No więc, chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy „kolego” – on akurat opie*dalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(średnia ocena: 1,00)
Loading...
Dnia napisał: marv254.
 

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Treść *
Podpis *