Rozmawia dwóch bezrobotnych:
– Wiesz, idę dziś na rozmowę o pracę.
– Taaak? A co to za praca?
– Pogromca lwów w cyrku.
– Ale przecież ty nie masz pojęcia o tresowaniu lwów!
– No i co z tego?
– Przecież to bardzo niebezpieczne i potrzeba tam doświadczenia.
– Eee tam, poradzę sobie.
– Tak? No to wyobraź sobie taką sytuację, że jesteś sam na sam z lwem w klatce i musisz go poskromić.
– No nie ma problemu. Biorę bat i uderzam nim w podłogę aby go przestraszyć.
– A gdy lew się nie przestraszy tylko wyrwie ci ten bat?
– To wezmę wtedy krzesło i będę nim go straszył.
– A jeżeli lew się wścieknie, weźmie w szczęki twoje krzesło i połamie w drobiazgi?
– To wezmę podpalony kij i nim będę go straszył.
– A jak lew wpadnie w szał i wyrwie ci z rąk ten kij?
– To wtedy wezmę rewolwer i go zastrzelę.
– A jeżeli pistolet się zatnie?
– To wtedy ostatecznie wezmę z podłogi trochę gó*na, rzucę nim lwu w oczy i ucieknę.
– A jeżeli nie będzie tam żadnego gó*na?
– Jeżeli nie uda mi się batem, nie uda krzesłem, nie uda kijem i jeszcze pistolet się zatnie, to uwierz mi, że będzie tam gó*no…