Policjant zginął na służbie i jest uroczyście chowany. Przy grobie stoi jego dowódca i koledzy z komendy. Ale jednego brakuje i gdy już zaczęto zasypywać grób, ten spóźniony wpada na cmentarz, ciska coś do mogiły i staje w szeregu z kolegami. W komisariacie dowódca zebrał cały oddział i pyta:
– Kowalski! Czemu się spóźniłeś?
– Stałem w kolejce, nie mogłem przecież przyjść na pogrzeb kolegi z gołą ręką – odpowiada tenże.
– Co wrzuciłeś do grobu? – dopytuje się szef.
– Nie było już kwiatów, więc kupiłem bombonierkę –wyjaśnia Kowalski.
– Ale z ciebie dureń patentowy – mówi komendant i zwraca się do reszty policjantów: – Ale wy nie lepsi! Dziwicie się później, że opowiadają o was dowcipy! – widząc ich zdziwione miny wyjaśnia: – Jak zagrali marsz żałobny, to żaden dureń się nie ruszył i ja musiałem prosić wdowę do tańca!