Pewien mieszkaniec Homla, przemysłowiec jechał w podróż handlową do Warszawy. Zatrzymał się w małym miasteczku, banku nie ma, hotel lichy. A on miał 30 tysięcy rubli, bo to było za carskich czasów. Myśli sobie pójdę do swojego przywódcy duchowego, akurat to był rabin, pójdę, może u niego te 30 tysięcy rubli zdeponuję.
Poszedł, a rabin mówi:
– Słucham cię?
– Rabe, ja chciałbym u ciebie zdeponować trzydzieści tysięcy rubli…
Ale rabin na to:
– Nie, no kochany tak to nie ma. Musimy mieć świadków.
Rabin zawołał dwóch najzacniejszych ludzi w mieście i mówi:
– Słuchajcie, ten oto przemysłowiec z Homla, chce u mnie zdeponować 30 tysięcy rubli.
W obecności świadków, rabin wziął od niego te pieniądze, schował, a uspokojony właściciel poszedł do hotelu. Rano przychodzi do rabina i mówi:
– Dzień dobry, poproszę moje trzydzieści tysięcy rubli..
– Jakie 30 tysięcy rubli, oszuście jeden – oburzył się rabin.
– No jakże, przecież tu dwóch najzacniejszych ludzi w tym mieście było świadkami, jak ci dawałem te pieniądze!
Rabin mówi:
– Zaraz kochany!
Wezwał tych dwóch szlachetnych mężczyzn i mówi:
– Ten oto, przemysłowiec z Homla, twierdzi, że zostawił u mnie 30 tysięcy rubli.
– Jakie 30 tysięcy? – zdziwili się zacni i wyszli.
Wtedy Rabin wyjął pieniądze, 30 tysięcy rubli, wręcza mu i mówi;
– Masz.
– Boże! – krzyczy przemysłowiec – przecież ja mogłem całkowicie umrzeć na zawał serca.
– To nie o to chodzi – mówi rabin – ja ci chciałem pokazać z kim ja muszę pracować..