O północy do domu kierownika sklepu monopolowego dzwoni telefon:
– Panie kierowniku – słychać głos w słuchawce – o której pan jutro otwiera sklep?
– Co to za bezczelność dzwonić do mnie o tej godzinie! – mówi kierownik i rzuca słuchawkę.
a dwie godziny znowu telefon:
– Panie kierowniku kochany, to jak będzie z otwarciem tego miłego sklepiku…?
– Niech pan się nie wygłupia, chcę spać! – rzuca słuchawkę
Mija jakieś pól godziny.
– P–paaanie, k–ierowniki, o k–tórej pppannn ju–trooo oootwiera skleep?
– Ty pijaku, o jedenastej ale i tak cię do sklepu nie wpuszczę!
– Kiedy ja nie chcę wejść, tylko wyjść…