Leci jedna wrona… tak patrzy: o, idzie ślepy, no to może się na niego wypróżnię… Leci… buch, ślepy ominął. Wrona po drodze spotkała drugą wronę i mówi: „Tej, chodź wypróżnimy się na tego ślepego, będzie frajda.” Lecą, lecą, patrzą – ślepy idzie… odchody lecą… Buch, ominął to… Wrona mówi: „Kurczę, co jest? Doleciała do stada i mówi: „No chodźcie, narąbiemy na tego niewidomego, bo coś trafić nie mogę…” Całe stado leci i rąbią, a niewidomy jak w Matriksie unik tu, tak wygięcie… żadna wrona nie trafiła…. Jaki z tego morał…?
Ślepy gó*no widzi.
Następny ›
Zamknij oczy, bo ci zęby widać.