Do bram niebios puka człowiek – klasyka. Otwiera oczywiście święty Piotr. Patrzy – a tam taki rudy, piegowaty, niewysoki człowiek – z mordy szelma.
– Witam szwięty Piotczsze – zagaja.
– Witam serdecznie. Nazwisko proszę…
– Donald o’Hara, szwięty Pioczsze!
– Aaa.. witam! Irlandczyk?
– Ha! Oczszywiszcze, że Irelandczszyk! – odpowiada z dumą rudy.
– No, to bardzo miło. Mamy tu sporo Irlandczyków! Zaraz, zaraz… Donald o’Hara? (patrzy w listę z nazwiskami).
– Zghadza szem.
– Ależ ty byłeś w IRA, młody człowieku!
– Jak khażdy phorządny Irelandczszyk, szwiety Piotczsze!
– I PODKŁADAŁEŚ BOMBY!
– Oczszywiszcze!
– No… to niestety, nie mogę cię wpuścić do nieba!
– Nie, nie szwięty Piotczsze. Źle szem zrozumieliśmy. Macie 15 minut na ewakuację!