Dowódca jednostki przychodzi rano do jednostki a oficer melduje:
– Brygada baczność! Panie generale, oficer dyżurny kapitan Kwiatek melduje że w czasie pełnienia służby nic ważnego nie zaszło.
– Dziękuję, panie kapitanie, idą do sztabu.
Ale po chwili kapitan dodaje:
– Tylko kot zdechł.
– A jaki kot? – pyta generał.
– A ten, co zawsze u generała pod stołem siedział.
– A czemu zdechł?
– A bo się spalonej koniny najadł
– Jakiej spalonej koniny?
– A bo stajnia z końmi się spaliła.
– Jak to się spaliła?
– A bo szef kompanii 20 napił się wódki poszedł z papierosem, no i się spaliła.
– Przecież szef kompanii 20 nie pije i nie pali.
– A co miał zrobić jak sztandar jednostki podpieprzyli?
– To czemu od razu nie meldujecie?
– Bo jak szefowi sztabu zameldowałem, to się zastrzelił.