Francik Kichol wypił kolejne duże piwo i przysnął na restauracyjnym stoliku. Nagle obudził się i zawołał:
– Kelner, rachunek!
– Płaci pan sto pięćdziesiąt złotych – podsumował kelner.
Francik zapłacił i znów zasnął.
– Kelner, rachunek! – krzyknął Francik po przebudzeniu.
– Płaci pan sto pięćdziesiąt złotych – zaryzykował kelner.
Francik zapłacił, ale po raz kolejny głowa opadła mu na blat stołu.
– Kelner, rachunek! – dało się słyszeć po chwili.
– Płaci pan pięćset złotych – powiedział z błyskiem w oczach kelner.
Francik podniósł głowę znad stołu, spojrzał z oburzeniem na tracącego rezon kelnera i krzyknął:
– O nie! Płaca sto pięćdziesiąt złotych!