Dzwonek do drzwi. Na progu stoi dwóch barczystych
Dzwonek do drzwi. Na progu stoi dwóch barczystych mężczyzn. – „Opiekunów” wzywaliście?
– Nie.
– To płacicie pięćset rubli, za fatygę…
Dzwonek do drzwi. Na progu stoi dwóch barczystych mężczyzn. – „Opiekunów” wzywaliście?
– Nie.
– To płacicie pięćset rubli, za fatygę…
Spotykają się dwaj Rosjanie.
– Mam dla ciebie dwie wiadomości: jedną dobrą, drugą złą. Od której mam zacząć?
– Od dobrej.
– Odnaleziono matkę Lenina.
– A zła?
– Znów jest w ciąży!
Do Władimira Putina dzwoni prezes Coca – Cola Co.
– Panie prezydencie, mam propozycję. Co sądzi pan o zmianie flagi Rosji z niebiesko – biało – czerwonej na czerwoną? Jak za dobrych czasów w ZSRR. My za taką reklamę oferujemy, powiedzmy, 5 miliardów dolarów rocznie. Putin odpowiada:
– Pozwoli pan, że przemyślę propozycję.
Odkłada słuchawkę, wykręca numer swojego asystenta i mówi:
– Wania, kiedy dokładnie kończy się nam umowa z Aquafresh?
Stoi kolejka przed sklepem.
– Kto temu winien? – niecierpliwi się jeden z czekających.
– Jak to kto? Chruszczow! – odpowiada stojący z tyłu.
– Pójdę i dam mu w mordę! Niech pan pamięta, że stoję przed panem!
Wrócił po godzinie.
– No i co? Dał pan?
– Nie, tam kolejka jeszcze większa…
– Panie doktorze – skarży się Iwanów – nie wiem, co się ze mną dzieje. Myślę o jednym, mówię drugie a robię trzecie!
– Wszystko w porządku! Jesteście normalnym sowieckim człowiekiem…
– Czy ZSRR może doścignąć USA?
– Może, ale nie powinien przeganiać… Będzie widać łaty na tyłku.
– Na jakie kategorie dzielą się obywatele sowieccy?
– Na czerwonych i czarnych. Czarni – jeżdżą czarnymi wołgami, konsumują czarny kawior i zaopatrują się głównie na czarnym rynku. Czerwoni – chodzą z czerwonym nosem na Plac Czerwony, z czerwonym sztandarem.
Spytano Chruszczowa, czy są w Związku Sowieckim złodzieje?
– Nie ma – odpowiedział Chruszczow. – Tu wszystko jest dobrem narodowym!
Przyjechał Eisenhower z wizytą do Moskwy. – Jak wam się tutaj podoba? – pyta go Chruszczow. – Są kraje biedniejsze, to prawda – przyznał Eisenhower – ale tylu pijaków na ulicach, to chyba nie ma nigdzie na świecie!
– Chętnie bym się o tym przekonał w Waszyngtonie – odparował Chruszczow.
– Przyjedźcie więc! Każdego spotkanego pijaka możecie zastrzelić!
Chruszczow wziął służbowy pistolet i udał się w podróż do Stanów Zjednoczonych. Chodzi po ulicach i nadziwić się nie może, nigdzie pijaków! W końcu po dwóch godzinach znalazł jednego. Zastrzelił go z satysfakcją i powrócił do Moskwy.
Rano sekretarz czyta mu prasę z całego świata.
– Jak donosi? Washington Post: Wczoraj w godzinach wieczornych łysy gangster zastrzelił sowieckiego dyplomatę…
Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych Chruszczow zwiedza wzorowe gimnazjum. Właśnie trwa lekcja religii.
– Kim byli Adam i Ewa? – pyta znienacka jednego z uczniów.
– Rosjanami!
– Dlaczego? – ciekawi się Chruszczow.
– Nie dość, że byli goli i bosi, to jeszcze kradli jabłka…
– Czy to prawda, że po katastrofie w Czarnobylu nie można jeść jabłek?
– Nieprawda. Jabłka można jeść ile się chce, natomiast ogryzki należy zakopywać w ziemi na głębokość co najmniej dwóch metrów.
– Co to jest radziecka wolność słowa?
– Uświadomiona potrzeba milczenia!
Chruszczow napisał referat. – Powiedz mi – zwrócił się do starego przyjaciela – co w nim jest niedobre. Tylko ty powiesz prawdę, tyle wokół wazeliniarstwa…
– W zasadzie wszystko w porządku, Nikito, ale „zasraniec” pisze się razem, zaś „w dupę” oddzielnie…
Rozmawia dwóch Rosjan, po przylocie do USA:
– Ty popatrz, oni tu wszyscy płacą dolarami!
– No, zupełnie takimi, jak nasze baksy!
Nauczycielka czyta na głos bajkę Kryłowa: Kiedyś wronie dał Bóg kawałek sera…
– To istnieje Bóg? – spytał jeden z uczniów.
– To istnieje ser? – spytał inny.