Kawały o sporcie

Facet z gorylem wszedł do klubu golfowego i

Facet z gorylem wszedł do klubu golfowego i powiedział:
– Czy ktoś jest zainteresowany zakładem?
Po czym wyciągnął pliczek banknotów
– Stawiam 500 dolarów, że mój goryl potrafi uderzyć dalej i precyzyjniej od każdego w tym klubie… Powiem więcej, on za każdym razem z 500 metrów odda idealnie prosty strzał!
Wszyscy w klubie wybuchnęli śmiechem. Po chwili jeden z golfiarzy, obdarzony największą siłą uderzenia, powiedział:
– Muszę to zobaczyć, przyjmuję zakład.
Udali się do jednego z dołków – 530 metrów, par 5 (limit uderzeń). Facet ustawił goryla, włożył mu kij do ręki, wskazał kierunek… goryl wziął zamach, uderzył z taką siłą, że piłeczka szybko zniknęła z oczu widzów…
Gdy spadła na ziemię, okazało się, że strzał był doskonały, piłeczka wylądowała jakieś pół metra od dołka… Golfiarzowi opadła kopara.
– To niesamowite, jak panu udało się go wytrenować, żeby tak uderzał? Nawet nie będę próbował uderzać, nie mam najmniejszych szans żeby go pobić, oto pańskie pieniądze… – po czym z niedowierzaniem kręcąc głową zaczął się oddalać.
Po chwili jednak odwrócił się i spytał:
– A tak przy okazji… Jak on sobie radzi z uderzeniami z bliska?
– Tak samo jak z daleka… za każdym razem idealnie prosto 500 metrów.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(0 głosów, średnio: 0,00 z 5)
Loading...

Na ławce w parku siedzą Zbigniew Boniek i

Na ławce w parku siedzą Zbigniew Boniek i Jerzy Dudek – obaj już w podeszłym wieku. Zastanawiają sie czy po śmierci w niebie będzie można pograć w piłkę. Dogadali się że ten, który przekona się pierwszy, da znać drugiemu jak tam jest. Tak wyszło, że pierwszy z tego świata odszedł Boniek, więc Dudek przesiadywał całymi dniami w parku i oczekiwał na znak. W końcu Zbigniew mu się ukazał:
– Słuchaj, mam dla ciebie dwie wiadomości – jedną dobrą i jedną złą, od której zacząć?
– Może od tej dobrej…
– Więc w niebie jest super, są mecze, jest liga, po prostu jest ekstra.
– A ta zła?
– Bronisz już za tydzień…

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(0 głosów, średnio: 0,00 z 5)
Loading...

Był sobie sławny judoka Józef K., mistrz nad

Był sobie sławny judoka Józef K., mistrz nad mistrzami. Nie miał godnych przeciwników – z jednym wyjątkiem – Japończykiem Yamamoto, który miał opracowany do perfekcji tzw. chwyt precelkowy. Nikt nie wiedział dokładnie na czym ten chwyt polega – Japończyk stosował go tak szybko że nikt nie był w stanie zorientować się w jaki sposób to robi. Również próby sfilmowania tego chwytu na nic się zdały – widać było tylko szybki błysk… i zaraz potem przeciwnik leżał bezwładnie na macie.

Oto jednak pewnego dnia obaj mistrzowie, Yamamoto i Józef K. walczyli w pewnym niezwykle prestiżowym turnieju. Józef K. i Yamamoto pokonali wszystkich przeciwników i zakwalifikował się do walki finałowej.

W dzień przed walką trener, masażysta, specjalista od odnowy biologicznej, psycholog, kierownik ekipy, działacz sportowy oraz nasz zawodnik zasiedli do narady. Po długiej dyskusji postanowiono spróbować pokonać Yamamoto przy pomocy fortelu: oto przez pierwszą minutę walki Józef miał przed Japończykiem uciekać unikając zwarcia. Przez drugą minutę miał również uciekać, udając jednak , że ciągnie resztkami sił. Dopiero pod koniec trzeciej minuty miał przejść do ataku. Zgodnie z rachubami trenera taka taktyka dawała pewne szanse na zwycięstwo – Yamamoto mógł już być zmęczony i nie spodziewać nagłej zmiany zachowania Józefa. Z przyjęciem takiego planu wiązało się niebezpieczeństwo – za unikanie starcia groziła dyskwalifikacja, ale trener uznał, że warto zaryzykować.

Jak postanowiono tak zrobiono. Na drugi dzień miało miejsce spotkanie. Tak jak było ustalone Józef K. uciekał przed Japończykiem biegając w kółko po macie. Publiczność, wielce niezadowolona z takiego przebiegu walki zaczęła gwizdać, ale Józef K. pomny jak wysoka jest stawka stosował się ściśle do zaleceń trenera. Gdy sędziowie już zaczęli się zastanawiać czy nie ogłosić dyskwalifikacji nadeszła ustalona chwila – trener mrugnął znacząco do Józefa, ten gwałtownie zawrócił i rzucił się jak lew na Yamamoto… , który jak się okazało tylko na to czekał i natychmiast zastosował chwyt precelkowy.

Nie mogąc znieść widoku tego co teraz miało nastąpić trener zamknął oczy, usłyszał przeraźliwy , rozdzierający krzyk po którym nastąpiła nagła cisza, przerwana po krótkiej chwili okrzykiem sędziego: „ippon!” oznaczającym koniec walki. Z bólem serca trener spojrzał na matę i ujrzał Józefa K. stojącego nad pokonanym Japończykiem.

Dopiero po dłuższym czasie, już po rozdaniu medali trener doszedł do siebie na tyle, aby móc zapytać Józefa K. o przebieg walki. Ten, gdy usłyszał pytanie złapał się za głowę.

– Panie trenerze, to było straszne, ten chwyt precelkowy to jest okropność, gdy go zastosował myślałem, że już nie żyję, zobaczyłem tylko rękę, plecy, sufit, ścianę, nogę…
– No dobrze – niecierpliwił się trener – ale jak się z tego wybroniłeś ?
– Och, to było straszne… Nagle proszę sobie wyobrazić, zobaczyłem przed sobą taką wielką dupę…
– No dobrze, dobrze ale powiedz jak się wybroniłeś!
– No to mówię. A zaraz obok widzę takie tego, jak by to powiedzieć, no jaja, za przeproszeniem Pana trenera, no jaja…
– No i co?
– No to ja wziąłem, i je tego, no ugryzłem z całej siły – no i tak wygrałem.
– Jezu! Czy ty wiesz coś ty zrobił? Przecież, gdyby to sędziowie zobaczyli to dożywotnia dyskwalifikacja pewna!
– No może i ma pan trener rację. Ale nie zauważyli, więc po co się martwić. Ale z drugiej strony to człowiek dostaje sakramenckiej siły, gdy się we własne jaja ugryzie …

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(średnia ocena: 5,00)
Loading...

Nowy Jork. Mistrzostwa świata w zapasach. Finałowa walka

Nowy Jork. Mistrzostwa świata w zapasach. Finałowa walka Rosjanina i Amerykanina. Telewizyjną transmisję ogląda we Władywostoku brat rosyjskiego zawodnika. Niestety, Rosjanin znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, olbrzymi Amerykanin sprowadził go do parteru, przygniótł całym swoim ciałem i niemal zawiązał w supeł. Nagle we Władywostoku nastąpiła awaria i w mieście zgasło światło. Zniecierpliwiony facet biegnie do telefonu i dzwoni do ekipy rosyjskich zapaśników. W słuchawce słyszy głos brata.
– Wania, nu, kto wygrał?
– Nu, ja!
– Nu, ale jak z tego wyszedłeś?
– Wiesz, leżę tak pod tym gościem i myślę sobie, że to koniec. Aż tu nagle widzę genitalia. Nu, to wziąłem i ugryzłem z całej siły.
– Nu, Wania, ale to nie po sportowemu.
– Nu, może i nie po sportowemu, ale czy ty wiesz, do czego zdolny jest człowiek, który ugryzł się w jądra?

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(0 głosów, średnio: 0,00 z 5)
Loading...

Po kolejnej rundzie spotkań ekstraklasy piłkarskiej spotykają się

Po kolejnej rundzie spotkań ekstraklasy piłkarskiej spotykają się dwie żony piłkarzy.
– Widzę że kupiłaś sobie nową kurtkę z lisa?
– To za pieniądze, które mój dostał za wygrany mecz.
– Popatrz, a mój przegrał i starczyło mi na futro karakułowe.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(średnia ocena: 3,50)
Loading...

Dwaj sędziowie piłkarscy rozmawiają w hotelowym barze: –

Dwaj sędziowie piłkarscy rozmawiają w hotelowym barze:
– Tego białego mercedesa, który stoi za hotelem, dostałeś za sprzedany mecz?
– Nie! Sam uczciwie kupiłem za własne pieniądze.
– A skąd wziąłeś aż tyle forsy?
– Sprzedałem mecz.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars
(średnia ocena: 2,00)
Loading...