Podsądny opuszcza salę rozpraw. Ile ci dali –
Podsądny opuszcza salę rozpraw.
– Ile ci dali – pyta kolega
– Trzy niedziele.
– To mało.
– Ale palmowe.
Podsądny opuszcza salę rozpraw.
– Ile ci dali – pyta kolega
– Trzy niedziele.
– To mało.
– Ale palmowe.
Dwaj kieszonkowcy rozmawiają w celi:
– Widziałeś jaki świetny zegarek miał mój adwokat?
– Jeszcze nie. Pokaż!
Włamywacz skarży się koledze:
– Ale miałem pecha. Wczoraj włamałem się do domu prawnika, a on mnie nakrył. Powiedział, żebym zmykał i więcej się nie pokazywał.
– No to jednak miałeś szczęście!
– Szczęście? Policzył sobie 300zł za poradę!
Do adwokata przychodzi biedna wdowa prosząc o poradę prawną. Po skończonej wizycie adwokat zażądał 100 zł. Ta drżącymi rękami wyjęła banknot z portfela i podała radcy. Ten jednak po wyjściu kobiety zauważył, że ta pomyliła się dając mu dwa sklejone banknoty stuzłotowe przez przypadek.
I wtedy stanął przed dylematem moralnym… Podzielić się ze wspólnikiem?
Czemu adwokatów chowają cztery metry pod ziemią?
– Bo podobno w głębi to oni są dobrzy.
Sędzia do oskarżonego:
– Dlaczego żona się chce z panem rozwieźć ?
– Sam nie wiem, złociutki…
Facet miał mieć kontrolę skarbową, a jak każdy trochę kręcił przy zeznaniach. Nie wiedział jak się ubrać na tą okazję, poszedł więc po radę do znajomego doradcy podatkowego. Ten bez namysłu kazał mu się ubrać jak ostatni kloszard, żeby inspektor wiedział, że faktycznie ma do czynienia z nędzarzem. Facet nie uwierzył za bardzo i poszedł jeszcze do znajomego adwokata. Ten kazał mu się ubrać jak najlepiej, żeby insektor traktował go poważnie. Strapiony, z mętlikiem w głowie poszedł po radę do rabina. Ten wysłuchał go spokojnie i mówi:
– Tak jak mówisz, przypomina mi się pewna historia kobiety, która nie wiedziała jak się ubrać na noc poślubną. Matka kazała jej włożyć długą, grubą koszulę nocną, a koleżanka super seksowny komplecik…
– A co to ma wspólnego ze mną?! – pyta sie facet.
– Nieważne jak się ubierzesz. I tak cię wyp….olą.
W restauracji, w wielkim przemysłowym mieście, toczy się w żydowskim towarzystwie dyskusja na temat małżeństwa.
– Małżeństwo to instytucja zdrowotna – mówi lekarz.
– Małżeństwo to mniejsze zło – zauważa prawnik.
Młody student twierdzi z zachwytem:
– Małżeństwo to przecież spokojna przystań, na której spotykają się dwa okręty.
Milczący dotychczas szef restauracji wzdycha głęboko:
– Niestety, niektórzy natknęli się na okręt wojenny!
– Czy świadka bardzo wyczerpało to przesłuchanie?
– Pan żartuje, panie sędzio, po piętnastu latach małżeństwa?!
Adwokat wygrał dla biznesmena bardzo trudny proces. Wysyła mu SMSa:
– Prawda zwyciężyła.
Biznesmen natychmiast odpowiedział:
– Proszę wnieść apelację!
Prawo jest jak płot – żmija zawsze się prześliźnie, tygrys zawsze przeskoczy, a bydło przynajmniej się nie rozłazi, gdzie nie powinno.
Mężczyzna wchodzi wieczorem do lokalu. Spostrzega siedzącą przy barze atrakcyjna kobietę. Podchodzi i zagaja:
– Co porabiasz, ślicznotko?
Ona patrzy mu w oczy i odpowiada:
– Co porabiam? Dymam, kogo popadnie. Wszystkich jak leci. Starannie, na wylot i wszędzie. W domu, w biurze, nawet tutaj. Uwielbiam dymać kogo się da. Od kiedy skończyłam nauki, nie robię nic innego. Na to on:
– No proszę, coś podobnego! Bo ja też jestem prawnikiem. A pani mecenas to w której kancelarii pracuje?
Tegoroczna zima była tak ostra, że nawet prawnicy trzymali ręce we własnych kieszeniach..
– Daje głowę ze mój klient jest niewinny – mówi adwokat.
– Proponuje, żeby głowę obrońcy włączyć do akt – stawia wniosek prokurator.
Sędzia pyta:
– Zawód oskarżonego?
– Akrobata, Wysoki Sądzie.
– Woźny, proszę pozamykać okna!