Czy naprawdę musiałeś wypić całą butelkę wódki? –
– Czy naprawdę musiałeś wypić całą butelkę wódki?
– Nie, ale zostałem zmuszony.
– Jak?
– Zgubiłem korek…
– Czy naprawdę musiałeś wypić całą butelkę wódki?
– Nie, ale zostałem zmuszony.
– Jak?
– Zgubiłem korek…
– Wilkuuuu hyyppp… a dlaczeeeoggo… tyyy masz… rooogiii?!
– Jak rany wstań już proszę!
– Wilkuuu a czemuuu masz taaakie długieeee uszy?!!
– No nie mogę z tobą! Człowieku wytrzeźwiej!
– Wiiiilkuuu a dlaczego masz taaki czerwonyyy nooosss?!!!
– Jezu wstawaj już zachlana stara pijacka mordo w głupiej czerwonej
czapce!! Sanie czekają!!! To ja Rudolf!!!
Stoi pijak w parku na trawniku i leje. Podchodzi do niego policjant i pyta groźnie:
– Panie! Wolno tu lać?!
– A lej pan!
Przychodzi pijak do apteki i z zupełnie poważną miną zwraca się do stojącej za ladą farmaceutki:
– Pani magister, moja złociutka, ma pani może jakieś tabletki, po których nie ma efektu jo–jo?
– Ale po co panu? Przecież pan jest taki szczupły!
– Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że co się upiję, to znów trzeźwieję!
– Żołnierzu! Alkohol to twój wróg!
– Żołnierz wroga sie nie boi!
Noc sylwestrowa. Na balu przebierańców w hotelu potwór Frankensteina poznał bardzo atrakcyjną blondynkę. Oboje tańczyli, żartowali, pili alkohol, opowiadali dowcipy, jednym słowem zakochali się w sobie. Gdy było już po północy, blondynka zapytała Frankensteina, czy ma ochotę zrobić z nią „bara–bara”.
Po minucie znaleźli się w jej pokoju. On zdjął z siebie wszystko, ona też. Gdy rzuciła mu się na szyję, mówi:
– Jakiś ty piękny! W dodatku niezły żartowniś z ciebie! Kiedy wreszcie zdejmiesz tę maskę?
Spotyka się dwóch kolegów w barze. Jeden mówi:
– Postawiłbyś piwo koledze.
Kolega odpowiada:
– Po co? Przecież się nie przewróciło.
W barze:
Klient zamawia „Manhattan”. Barman podaje drinka, ale w kieliszku pływają jakieś zielone farfocle – pietruszka czy inny szczypiorek.
– A to co?! – Klient na to.
A barman:
– Aaa… To? …Central Park!
Żona do męża:
– Ty, Józek, zostaliśmy zaproszeni na bal maskowy.
– Ja nie idę, nie mam się za co przebrać.
– Najlepiej nie pij, nikt cię nie pozna.
– Dlaczego pan nie wyrzuci tego pijaka za drzwi? – mówi jeden z gości do barmana.
– Trzeba być człowiekiem, przyjacielu… Tam za drzwiami czeka jego żona…
Idzie pijak obok paniusi i mówi :
– Daj mi pani choć kromkę suchego chleba, taki jestem głodny.
Paniusię dotknęły wyrzuty sumienia i mówi:
– Mam tylko torcik. Może być ?
Pijak odpowiada:
– Tak, oczywiście.
Póżniej odchodzii mówi:
– Torcik, torcik, ale spirytusu przez to nie przeleję!
Dwóch policjantów spaceruje z psem; podchodzi do nich pijak i zaczyna dokładnie oglądać psa.
– O co panu chodzi ? – pyta jeden z policjantów.
Pijak na to:
– Kolega mi powiedział że ten pies chodzi z dwoma ciulami.
Dopiekło facetowi życie, postanowił się powiesić…
Zmajstrował stryczek, przymocował go do żyrandola, wlazł na stołek, wsadził głowę w stryczek, patrzy, a tu na szafie niedopita flaszka wódki stoi!
– Co się ma wódka zmarnować? – pomyślał sobie.
Wysunął głowę ze stryczka, przystawił stołek do szafy, patrzy, a tam jeszcze zapomniane pół paczki papierosów.
– O! – pomyślał – i życie zaczyna się układać!
Widząc pijaka siedzącego nad butelką wódki ktoś zapytał:
– Czy to jest pańska jedyna pociecha życiowa?
– Nie! W szafie mam jeszcze cztery butelki.
Dwóch kumpli w gościach u trzeciego. Siedzą w kuchni, palą… Jeden z gości do drugiego:
– A wiesz że cukier rozpuszcza się w wódce tylko dlatego, że jest w niej woda?
– Co ty powiesz? A w spirytusie?
– W spirytusie nie, bo tam wody nie ma!
Zaciekawiony gospodarz przynosi butelkę spirytusu, cukier, nalewa trochę i miesza…
Jeden gość szeptem do drugiego:
– A mówiłeś, Misza, że nie ma siły żeby się przyznał że ma spirytus….