W sklepie tekstylnym do sprzedawczyni podchodzi elegancko ubrana blondynka i prosi o wełniany materiał w kolorze czerwonym.
– Proszę taki, żeby nie był zbytnio jaskrawy i zbyt ciemny.
Sprzedawczyni przynosi kolejne bele materiałów, jest juz bardzo zgrzana, zmęczona, a klientka ciągle wybrzydza. Po pół godziny wybrała w końcu dobry kolor.
– Ile metrów? – pyta sprzedawczyni.
– Jakich metrów?! Mój mąż przywiózł mi z Hiszpani szmacianego byczka Fernando i gdzieś odpadł mu języczek.