Francik Kichol i Masztalski pojechali do RFN. Po dwóch miesiącach kamraci witają Masztalskiego na lotnisku.
– A gdzie Francik? – pyta Zyguś Materzok.
– On tam zostoł.
– Zostoł? Nie godej!
– Sklep otwarł.
– Po dwóch miesiącach sklep otwarł? – dziwi się Ecik. Powiedz, jak on to zrobił?
– Zwyczajnie, łomem…
Następny ›
Tato kaj wyście się urodzili? -