Po wielu listach, telefonach, teleksach i wstawiennictwach sekretarz papieski zgodził się wreszcie przyjąć przedstawicieli firmy Coca–Cola.
– Damy milion dolarów – proponuje szef delegacji – tylko za to, żebyście do słów „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” dodali: „chleba naszego i coca–coli…”.
– Proszę wyjść! – krzyknął oburzony sekretarz. – Audiencja skończona!
– Dwa miliony!
– Powiedziałem! Koniec rozmowy!
– Damy trzy miliony!
– Powiedziałem!
Jeszcze na placu świętego Piotra przedstawiciele Coca–Coli nie mogą ochłonąć ze zdumienia:
– Tyle pieniędzy i jeszcze za mało?! – łapie się za głowę jeden z nich.
– Nie możliwe! – kręci głową szef delegacji – To w takim razie ile ci piekarze musieli im zapłacić…?