Pijany facet z dwoma kumplami pruje samochodem wariacko po ulicach miasta. W końcu pasażerowie nie wytrzymują nerwowo:
– Zatrzymaj, wysiadamy!
Kiedy wysiedli, facet zaśmiał się ironicznie:
– Ha, tchórze! Mój anioł stróż nie pozwoli, żeby mi się coś stało! – i z piskiem opon ruszył dalej.
Po kolejnych kilku wirażach przejechanych na dwóch kołach ktoś go klepie w ramię:
– To ja, twój anioł stróż. Zatrzymaj, ja też wysiadam!