Idzie kompletnie narąbany facet ulicą i spotyka się z drugim też kompletnie narąbanym facetem. I zaczynają się kłócić co świeci na niebie.
Jeden mówi:
– Księżyc.
Drugi:
– Słońce.
– Księżyc.
– Słońce.
…
Ale spotykają trzeciego faceta. Też całkowicie i kompletnie narąbanego. Chcą go uczynić rozjemcą w sporze i pytają:
– Co tu świeci, księżyc czy słońce?
Pijaczyna tak patrzy w niebo i w końcu mówi:
– Powiedziałbym wam, ale jestem nietutejszy.