Chrześcijanin, muzułmanin i ateista lecą samolotem, jak to w samolotach bywa, silnik poszedł zepsuł się i ćroplan zaczął spadać.
Chrześcijanin dodaje sobie otuchy:
– Żyłem dobrze, nie kłamałem, nie zdradzałem, spotkam się z Bogiem i będę żył w raju. Nic nie jest mi straszne w tej chwili.
– Wierzę w Mahometa i Allacha, nigdy nie wydałem fałszywego świadectwa wobec proroka i Boga. Żyłem jak dobry muzułmanin, czeka mnie wieczne szczęście – uspokaja się mahometanin.
– Kolega wybaczy – wpada mu w słowo chrześcijanin – ale wierzy pan w złego Boga, nie ma innego niż Bóg chrześcijański, uwierz w niego a będziesz zbawiony.
– Panowie pozwolą – odezwał się ateista – ja wierzę w naukę, która wyposażyła mnie w ten oto spadochron, także panowie, żegnam i życzę przyjemnego życia… gdziekolwiek…